sobota, 10 stycznia 2015

Od Tiny- Obcy cień

Przez parę dni chodziłam wszędzie sama. Aż w końcu mnie olśniło. Zostawiam przeszłość za sobą. Zamiast w kółko "płakać" będę odważna. Pora wziąść sprawy w swoje ręce. Tylko przez chwilę wahałam się czy nie zostać taką jaka jestem. Ale mam dość. Obejrzałam się za siebie i zaczęłam przygotowania do treningów. Zaczęłam panować nad mocami i przestałam w kółko płakać. Wszystko wydawało się... inne. Próbowałam swojego nowego triku, ale mi nie wyszedł. Wpadłam prosto pod łapy Honda.
-Hej.- Wstałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć.- Odpowiedział.
Był jakiś nie w sosie...

<Hondo?> 


Witamy!

Witamy nowego członka! Oto Lokie! Więcej o nowym szczeniaczku w zakładce "Wilki".



Życzymy miłego pobytu w watasze. :)

Od Kiary CD do Mishi



Wyjrzałam na zewnątrz. Pierwsza kropla deszczu spadła na mój nos.
-Tak. Na pewno burza. - potwierdziłam. Deszcz szybko przeszedł w ulewę. Siedziałyśmy razem z Mishi w jaskini, patrząc na strugi deszczu.
-Nie lubię takiej pogody. - stwierdziłam, gdy pierwsza błyskawica przecięła niebo.
-Dlaczego? - zaciekawiła się Mishi.
-Błyskawice sprawiają, że czasem widzimy coś, czego tak naprawdę.... nie ma. - dokończyłam po dłuższej chwili.
-Ty też to widziałaś? - zapytałam ze zdumieniem waderę.
-Tak... i NIE BYŁO żadnych błyskawic.. - Mishi przełknęła ślinę. W cieniu wyraźnie zauważyłyśmy sylwetki dwóch obcych wilków...

<Mishi? Może teraz wena cię najdzie?>

Od Keiichi'ego CD do Kiary

-Ok.- burknąłem i ruszyłem za nią.
Wytropiliśmy stado jeleni. Schowaliśmy się w wysokiej trawie. W odpowiednim momencie wilczyca wystartowała w stronę stada. Chwilę potem wyprzedzałem już ją i wskoczyłem na grzbiet jelenia. Kiara doskoczyła mu do gardła i rozszarpała je.
Zwierzę upadło i chwilę jeszcze się szamotał.
Przyglądałem się jak wadera zaczyna jeść.
-Jak masz na imię?- zapytałem z stąd ni z owąt.
-Kiara, a ty?
-Keiichi.
-Nie jesz?
-Ja na końcu. Zjedz ile chcesz.
-Ok.- odpowiedziała i wróciła do jedzenia.
Położyłem się na plecach i oglądałem przepływające powoli chmury.
Przymknąłem oczy i wszystko teraz było różowe. Gdzie nie gdzie jakaś tęcza, czasem przefrunął jakiś jednorożec.
Otrząsnąłem się i wstałem. 
Wytargałem jedną kość i obgryzałem ją.
-Idziemy na Zimową Łąkę?- zapytałem.

<Kiara?>

piątek, 9 stycznia 2015

Od Tiny- Do Hondo

Popędziłam za nim. Silyen leżał na ziemi pokryty siliną, chyba... o ile się nie mylę wężą. 

- To może być trujące!- Wrzasnęłam myśląc, że gdzieś obok czai się wąż.- Zabierzmy go do szamanki Lucryn. Ona nam pomoże.

-A kto to taki?-Zapytał.

-Teraz masz zamiar się o to pytać?!- Warknęłam.

Hondo leciał z Silyen'em na grzbiecie, a ja prowadziła. Dotarliśmy do szamanki w samą porę. Mówiła, że gdybyśmy go nie zanieśli tutaj na czas, mógł by nawet umrzeć. Całe szczęście, że się tak nie stało. Mały wilk miał przez parę dni wypoczywać. Gdy byliśmy już w watasze, Hondo podziękował mi za to co zrobiłam dla Silyena.

<Hondo? Brak weeny ;--;>

Od Mishi CD do Hodno

-Hondo...?

-Taa...?

-Czy Ty się przypadkiem nie zaraziłeś od tego potwora?

Basior wściekł się. Odruchowo kłapnął mnie zębami i oderwał kawałek mej sierści.

-Dobrze się czujesz?!-Ryknęłam na niego

Wilk zaczął się zmieniać w bestię. Zaczął mnie gonić. Szybko skręciłam w prawo, a Hondo w lewo. Pobiegłam do Michaela.

-Michael?!

-Co jest?-Mruknął

-Hondo... zaraził się od bestii. Jest nią teraz i... i...

-Jezu Mishi nie rozumiem co do mnie mówisz. Weź głęboki wdech i mów od początku.

Zrobiłam to co kazał i usiadłam. Opowiedziałam mu wszystko co się zdarzyło.

-Jest na to jakiś lek?-Spytałam pod koniec historii

Michael wyglądał na wkurzonego. Zaczął grążyć i wydawało się, że myśli.

-Znasz jakiś lek, który mógłby go odmienić?-Spytałam ponownie

-CISZA!-Ryknął Michael

Odburknęłam coś tam cicho i odeszłam kawałek.

-Hej, Mishi, stój. Jest coś takiego jak lek na odmianę. Muszę tylko księgi, gdzie są napisane wszystkie składniki. Myślę, że jeśli Hondo ugryzł bestię, naprawdę mógł się nie stać. Jej krew mogła do niego przepłynąć. Wróć za pół godziny. Do tej pory powinienem coś znaleźć.

Odeszłam i poszłam w krzaki zwymiotować swoje śniadanie. To pewnie z nerwów.
Odnalazłam Tinę.

-Jezu, Mishi co jest?!-Wykrzyknęła na mój widok

Opowiedziałam wszystko kolejny raz.

-Pomogę ci.

-Dobrze-Rzekłam-Za chwilę pójdziemy do Michaela i nam wszystko powie.

Wdech. Wydech.Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech.

Dotarłyśmy do nory Michaela. Przygotował już listę składników.

-Nie będę w tym uczestniczył-Powiedział-Mam tylko nadzieję, że się wam to uda.

Przeczytałam:

Kopyto jednorożca.
Ucho zająca.
2 gwiazdy.
Kwas cytryny.
Pazur jastrzębia.

Trochę dziwny był ten przepis, ale postanowiłam zaryzykować. Przeczytałam go jeszcze raz na głos.

-Gdzie znajdziemy jednorożca?-Pytała się Tina

-Na pewnej polanie. Oczywiście, jeśli dziś się zjawi.

Gdy nastał zmierzch, razem z Tiną zakradłyśmy się na magiczną polanę. Wstrzymałam powietrze w płucach. Stał tam. On. Jednorożec. Z wyciem rzuciłyśmy się na niego i wyrwałyśmy mu róg. Padł martwy.

-Biedny-Westchnęłam

-Prawda-Przytaknęła Tina

Następnie upolowałyśmy zająca i wyrwałyśmy mu ucho, a resztę pochłonęłyśmy. Przywołałam 2 gwiazdy i włożyłam do kosza składników. Tina przyniosła cytrynę i wrzuciła ją do pojemnika. Michael upolował na swoim smoku jastrzębia i przyniósł go nam. Wyrwałyśmy pazur i wymieszałyśmy wszystkie składniki. Dolałyśmy wody.

-To pachnie... ohydnie-Stwierdziła Tina

-Co tu tak śmierdzi?!-Wykrzyknęła Rita'

Po kilku chwilach był już gotowy. Wyruszyłyśmy na poszukiwania Hondo/Bestii. Znalazłyśmy go. Był pod postacią Honda, ale wciąż się pienił. Podeszłyśmy do niego ostrożnie.

-Wypij to-Nakazałyśmy

<Hondo?>

Od Hondo cd Mishi

-Nie pytaj tylko chodź-powiedziałem sucho. Wadera spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem
-No co?!-spytałem

-No wiesz..jakoś inny jesteś

Spojrzałem na nią srogim wzrokiem

-Sorry. Przepraszam. Jakoś dziwnie się czuję

-Na pewno nic ci się nie stało?

-Nie. Chodźmy już,

Wyszliśmy z wodospadu i przepełznęliśmy prze wodę. Noga z kryształem utrudniała mi pływanie, ale musiałem jakoś dać sobie radę. Po pewnym czasie jednak udało mi się to zrobić. Wyszedłem na brzeg i otrzepałem się z cieczy.

-Idziemy dalej?-spytałem nagle jakby to ona się wlekła

-No, spokojnie.-wystawiła łapę aby w geście zabawy klepnąć mnie po barku. Wpadłem w szał i prawie ją ugryzłem. Nie spodziewała się tego ale w ostatniej chwili cofnęła łapę.

-Co ty robisz?!-krzyknęła

-Ja..-zawahałem głos.-Przepraszam-spuściłem głowę...


Mishi? Dzieje się coś złego ;-;